Były wakacje. W pewnym domu, 20 km od Londynu, żył chłopiec o imieniu George. Miał on za 3 dni wyjechać na obóz. Choć były to bardziej kolonie niż obóz chłopiec był bardzo dumny, bo jechał tam ze swoim przyjacielem Michaelem. Obaj ciągle do siebie dzwonili, pytając czy na pewno będzie jechał i czy weźmie rzeczy na podróż. Wreszcie jednak nadszedł ten dzień...
* * *
Michael i George już pożegnali się z rodzicami i wsiadali do pociągu. Właśnie nim mieli pojechać na obóz. Znaleźli prawie pusty przedział, w którym był tylko jakiś chłopiec. Notował coś w swoim zeszycie, prawdopodobnie pamiętniku. Nie wyglądał dziwnie, ale każdy kto wchodził do przedziału patrzył na niego szeroko otwartymi oczami i szybko wychodził. Chcąc się zapoznać Michael zaczął: "Cześć! Jestem Michael! A ty?". Chłopiec popatrzył na nich i odpowiedział: "Kevin. Jestem Kevin". I znów zaczął coś notować. Wtedy George zaczął: "Hej! Ja jestem George. Co tam piszesz?". Kevin odpowiedział: "Nic." i zaczął coś pod napisami rysować. Michael i George spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. Wtem przyszedł jakiś inny chłopak i oznajmił: "Za 30 minut będziemy". Rozejrzał się po przedziale i spytał czy może się dosiąść. Jednak był inny niż inne dzieci wchodzące do nich. Nie patrzył się na Kevina jak na dziwaka tylko uśmiechnął się do wszystkich i powiedział: "Jestem Lee". Wszyscy odpowiedzieli mu swoimi imionami. Wkrótce pociąg się zatrzymał. Byli na miejscu.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach